Autoironia

„Wyłącznie bardzo inteligentny człowiek nie ma rozwiązania dla aktualnych problemów” (390).

Co można powiedzieć o współczesnej edukacji?

Szkoła – w ogromnej większości – nie służy już przekazywaniu wiedzy czy umiejętności, tym bardziej wychowywaniu. Służy – poza indoktrynacją państwową lub ideologiczną – przetrzymywaniu młodych po to, żeby starsi mogli zdobyć środki na spłatę kredytu.

Transmisja kulturowa, czyli przekazywanie z pokolenia na pokolenie umiejętności takich jak czytanie, pisanie, liczenie, została zastąpiona bezpardonową walką o miejsce placówki edukacyjnej w rankingu. Cena naprawdę nie gra roli!

Zresztą młodzi, którzy – oczywiście, na koszt polskiego podatnika – posiądą te umiejętności w wysokim stopniu, po szkole zazwyczaj wyjeżdżają za granicę i pracują na obcych – za „godziwe wynagrodzenie”!

Obawiam się, że przywrócenie szacunku do edukacji, tak jak do każdej innej szlachetnej rzeczy, jest obecnie praktycznie niemożliwe.

Oczywiście, wychodząc od powszechnego bałwochwalstwa, którego obiektem jest pieniądz, można by spróbować następującej rzeczy: wprowadzić obowiązek edukacyjny ograniczony do czteroletniej szkoły powszechnej; trzeba by tam bezwzględnie nauczyć czytania, pisania i liczenia na poziomie podstawowym (przypominam, że obecnie ten proces zajmuje ok. dwanaście lat i nie można powiedzieć, że wystarczająco często kończy się sukcesem); natomiast dalsza edukacja powinna być płatna i poddana bezwzględnym zasadom wolnego rynku.

Podsumowując: państwo dawałoby każdemu szansę na dobry start, a potem wszystko zależałoby od priorytetów danej rodziny i tzw. szczęścia.

To samo powinno dotyczyć ochrony zdrowia.

Niestety, cały nasz europejski świat trwa w mocnym postanowieniu popełnienia samobójstwa i wyłącznie cud, czyli bezpośrednia interwencja Boga w naturalny bieg rzeczy, mógłby uniemożliwić doprowadzenie tego zamiaru do końca.

Tylko szkoda tych naszych – coraz bardziej nielicznych – dzieci!