Bóg, honor, Ojczyzna

„Wydaje się, że przeszłość nie pozostawiła spadkobierców” (791).

„Ja usiłuję sobie wyobrazić, jak wyglądałaby Polska, gdyby zamiast tych wszystkich półinteligentów, chamów, durniów i mętów, dyrektorami, ministrami, prezesami oraz działaczami społecznymi byli dzisiaj ci, którzy nie mieli szansy się urodzić, bo ich rodziców pochłonęła zawierucha wzniecona przez dwa zbrodnicze totalitaryzmy” – pisze Rafał Ziemkiewicz w „Polactwie”, książce z 2004 roku.

Od Rafała Ziemkiewicza dowiedziałem się wielu rzeczy. M.in. tego, że chłop jest pazerny, zawistny i nieufny. Natomiast słowo „Polak” odnosi się do ludzi o określonej kulturze, ludzi, którzy etnicznie nie muszą być Polakami (mogą być Rusinami, Litwinami, Żydami czy Ormianami). Innymi słowy: dowiedziałem się od Ziemkiewicza, że polskość jest zjawiskiem kulturowym, a nie etnicznym.

Kultura, w której musi partycypować człowiek, by mógł być nazwany Polakiem, jest ufundowana na określonych wartościach. Wartości te znalazły wyraz w dewizie Wojska Polskiego: Bóg, honor, Ojczyzna.

Dla mnie Polska skończyła się w 1939 roku. Oczywiście, już II Rzeczpospolita to był cień Polski. W moim mniemaniu świadczą o tym chociażby pisma Mariana Zdziechowskiego czy Mieczysława Jałowieckiego. Lepszy jednak cień Dwudziestolecia niż parodia PRL-u czy III RP.

Polacy byli mordowani od rozbiorów, przez powstania, I wojnę światową, wojnę 1920 roku, po II wojnę światową. Następnie, przez całe dziesięciolecia polskich patriotów eksterminowali komuniści. Ponadto po II wojnie światowej wielu Polaków rozpłynęło się gdzieś na emigracji. Ci, którzy zostali w Ojczyźnie, byli zastraszani i marginalizowani. Młodzi nie mogli się w pełni rozwinąć, ulegali degeneracji. Zgodnie ze słowami Józefa Mackiewicza o okupacji niemieckiej, która robiła z nas bohaterów, i o okupacji sowieckiej, która robiła z nas gówno.

Chłopstwo w większości przetrwało, a reżim komunistyczny umożliwił awans społeczny najbardziej bezwzględnym albo konformistycznym jego przedstawicielom. Za awans uchodziło bowiem przeniesienie się z gospodarstwa do miasta: porzucenie chat, pól i lasów i zasiedlenie najpierw hoteli robotniczych, a potem bloków mieszkalnych. (Człowiek z wybiegu trafiał do klatki i był z tego bardzo zadowolony). Komunizm zdegenerował ludzi fizycznie i moralnie. Reszty dokonał tzw. neoliberalizm. Pamiętne motto początku lat dziewięćdziesiątych: „Pierwszy milion trzeba ukraść”. Warto też przyjrzeć się stale rosnącym wskaźnikom spożycia alkoholu (czystego spirytusu) na głowę mieszkańca (o innych używkach nie ma nawet co wspominać).

Obecnie „Bóg” to często tylko hasło, którym wycierają sobie gębę najsprawniejsze hipokrytki. „Honor” gdzieś zniknął, zniknął zupełnie. Natomiast „Ojczyzna” to coś z na kształt materii z wizji Sienkiewiczowskiego Bogusława Radziwiłła – każdy chce uchwycić jak najwięcej i „sprywatyzować”.