Wezwanie do nawrócenia III. Idol
„Błąd prawie zawsze kroczy z większym wdziękiem niż prawda” (722).
Pewien mój znajomy – człowiek dosyć obyty i zajmujący eksponowane stanowisko – powiedział mi kiedyś mimochodem rzecz, która mną wstrząsnęła. Podkreślam, że wyznał mi to przy okazji omawiania zupełnie innej sprawy. Było to wtrącenie, analogia, sprawa, w kontekście bieżącej rozmowy, trzeciorzędna.
Otóż, kiedyś na jakiejś imprezie branżowej wsiadł do windy, a tam już ktoś był. Znajomy natychmiast rozpoznał w tym kimś osobę praktycznie najważniejszą w dziedzinie, którą wtedy się zajmował. Wrażenie, jakie na znajomym wywarło to przypadkowe spotkanie, było porażające, porażające do tego stopnia, iż kolega poczuł, że coś ściska go w gardle. Taki był przejęty! Ponad czterdziestoletni mężczyzna miał objawy charakterystyczne dla nastolatka, spotykającego swojego idola!
Ja często się przeprowadzam. Zmieniam miejsca zamieszkania jak autentyczny koczownik – gdy warunki życia lub pracy się pogarszają, szukam lepszych, mniej niegodnych człowieka. Zdarzyło mi się mieszkać w bloku, w którym mieszkała żona bohatera, na którego w windzie natknął się mój znajomy. Ją też spotykałem w windzie. Po tym, gdy została sama z dwiema córkami (jedna z nich jest niepełnosprawna), nigdy nie widziałem jej w pełni przytomnej, nigdy nie spotkałem jej w stanie niewskazującym na spożycie. I te nieszczęsne dziewczynki!
Podczas rozmowy, która jest punktem wyjścia niniejszych rozważań, nie powiedziałem koledze o moich skojarzeniach. Z jednej strony byłem zbyt wstrząśnięty, a z drugiej – temat był zupełnie inny.
W każdym razie nie wątpię (choć chciałbym się mylić), że mój znajomy zna sytuację swojego bohatera. I to mu za bardzo nie przeszkadza. Dlaczego? Bo jego bohater ma władzę i pieniądze. A na tym sparszywiałym świecie tylko to się liczy.
– Czy kiedyś liczyło się coś innego? – ktoś zapyta.
– Kiedyś musiało się liczyć coś innego – odpowiem.
– Skąd to wiesz?
– Z żywotów świętych.
– Śmieszne!
– Nie.
I dodam: – „Po owocach ich poznacie”.
Wystarczy zdać sobie sprawę z tego, że po epokach, w których dominował ideał chrześcijański, zostały katedry, klasztory, pałace i wyż demograficzny, a po naszej – bezbożnej – zostaną obozy koncentracyjne i śmietniki. A także pustka. Przerażająca, wszechogarniająca, diabelska pustka.